Wycieczka majowa - trzy szczyty Korony Gór Polskich w dwa dni.


  Wycieczka majowa z 2021 roku była kolejną wyprawą, której celem były trzy szczyty Korony Gór Polskich. Z Agą wybraliśmy się zdobyć Chełmiec w Górach Wałbrzyskich, Wielką Sowę w Górach Sowich i najwyższy szczyt Gór Kamiennych - Waligórę. Przy okazji przypomnieliśmy sobie tereny sztolni Walim i Rzeczka, gdzie byliśmy kilka lat temu i zobaczyliśmy centrum Wałbrzycha.

29 kwietnia w czwartek wyjechaliśmy z Włocławka przed 13, mając do przejechania ok. 420 km. Trasa liczona na ponad 4 godziny sprawdziła się w 100 procentach i ok.17 podjechaliśmy do  Pensjonatu "Bacówka" w miejscowości SierpnicaPensjonat od pierwszego wejrzenia robi bardzo dobre wrażenie. Pięknie zlokalizowany, stawy z groblą, grillowisko, miejsce na miłe spędzanie wieczoru, duży parking. Do tego super wyposażone pokoje i aneks kuchenny dopełniają całości. 

Pensjonat Bacówka w Sierpnicy

  Dojazd do pensjonatu od miejscowości Rzeczka to asfaltówka szerokości jednego auta. Aga, przerażona wąską, biegnącą mocno pod górę i bardzo krętą drogą, siedziała wciśnięta w fotel, a ja byłem ciekawy co się stanie, jak naprzeciwko będzie zjeżdżało auto. Na szczęście obyło się bez mijanki. Przypomnieliśmy sobie, że poprzednim razem również wjeżdżaliśmy taką drogą w nocy, ale wtedy nie widzieliśmy skarpy, a następnego dnia rano zjeżdżając do Rzeczki byliśmy przerażeni i w ciszy przeżywaliśmy tę drogę. Z Agą postanowiliśmy uniknąć kłopotów i jeździć okrężną drogą przez Głuszycę. 

  Po zakwaterowaniu pojechaliśmy do Głuszycy zrobić zakupy, zjedliśmy kolację, a wieczorne karty umiliły czas przed snem.

  W piątek 30 kwietnia ok. 9 wybraliśmy się do miejscowości Boguszów-Gorce, oddalonego o 27 km. Zaparkowaliśmy przy ul. Kilińskiego, obok prywatnych domów. Ok. 10 wyruszyliśmy niebieskim szlakiem w trasę Boguszów-Gorce - Mały Chełmiec - Chełmiec, obliczoną na ok. 1,10 godziny (2,5 km). Trasa jest bardzo urozmaicona, początkowo bardzo wąska i błotnista, miejscami szeroka, ale nie wymaga dużego wysiłku. Bardzo przyjemne, szerokie podejście od Małego Chełmca, urozmaica Droga Krzyżowa Trudu Górniczego. Jest to jedyna w Polsce kalwaria górnicza, na którą składa się 14 stacji z zapisanymi losami pojedynczych ludzi i społeczności. Od tego momentu zaczęliśmy mijać turystów. Szeroka trasa prowadzi pod sam szczyt, na którym są zabudowania schroniska z wieżą. 
Szlak na Chełmiec

Na Chełmcu
  





Na Chełmiec (851 m n.p.m.) dotarliśmy ok. 11. Schronisko oczywiście było zamknięte, ale pieczątka znajduje się na zewnątrz. Korzystając z pięknej pogody dłuższą chwilę odpoczywaliśmy i rozkoszowaliśmy się słoneczkiem, podobnie jak spora grupa turystów. Przeczytaliśmy bardzo ciekawe informacje na temat góry Chełmiec i jego historii. Szczególnie ciekawa jest historia stacji zagłuszania polskojęzycznych stacji radiowych nadających z zagranicy, planowanych na górze wesołego miasteczka oraz stoku narciarskiego, którego zaczątki widać przy wchodzeniu. Na górze znajduje się również krzyż katolicki. Chociaż góra nie imponuje widokami to szczerze polecam.
  Zejście to czysta przyjemność i trwa ok. 30 minut. Po 12 ruszyliśmy w drogę do Wałbrzycha, w kierunku zabytkowej kopalni węgla kamiennego "Julia". Po ok. 6 km. zaparkowaliśmy pod kopalnią, która niestety była zamknięta. Widok z zewnątrz zabytkowej kopalni, która rewitalizację przeszła w 2014 r. zrobił na nas ogromne wrażenie i obiecaliśmy sobie, że wrócimy tu w najbliższym czasie. Zajechaliśmy do centrum i wybraliśmy się na spacer po mieście. Pięknie odrestaurowane budynki ratusza, poczty, kamienic Pod Kotwicą i Pod Trzema Różami bardzo nam się spodobały.
Ratusz w Wałbrzychu

Ogólnie miasto robi bardzo przyjemne wrażenie. W restauracji z domowym jedzeniem kupiliśmy obiad na wynos i po 14 wyruszyliśmy do naszej kwatery.

  Pyszny obiadek na powietrzu, w pięknych okolicznościach przyrody, smakował jak nigdy. Odpoczynek i relaks po posiłku przywrócił nam siły witalne. Po 17 wybraliśmy się na spacer w kierunku jednego z elementów Kompleksu Riese - sztolni Osówka. Sztolnia była zamknięta, ale była jedyną, której podczas poprzedniej wyprawy w Góry Sowie nie zdołaliśmy zwiedzić (inne to Walim, Rzeczka, Włodarz). Ok. 19 byliśmy już w pensjonacie, delikatna kolacja a polskie komedie umiliły nam wieczorny czas. 

  W sobotę 1 maja po pysznym śniadaniu wyjechaliśmy do miejscowości Rybnica Leśna, oddalonej o 18 km. Po 9 zaparkowaliśmy na parkingu przy schronisku "Andrzejówka" i byliśmy zaskoczeni dużą liczbą aut, a także camperów przy schronisku. Jednak turystów nie było widać. Drewniane schronisko funkcjonuje od 1933 r. i nosi nazwę od Andreasa Bocka, szefa Wałbrzyskiego Towarzyskiego Górskiego. Historia mówi, że w czasie wojny schronisko było siedzibą Hitlerjugend, a następnie stanowiło grupę obrony przeciwlotniczej. Rusza stąd wiele szlaków i chyba dlatego nie widać było ludzi. 
Przed Andrzejówką

  Ruszyliśmy żółtym szlakiem na Waligórę, szczyt o wysokości 934 m. n.p.m. Wejście obliczone jest na 22 minuty (0,5 km) i wbrew pozorom może sprawić ogromne problemy. Szlak jeszcze oblodzony, a do tego na krótkim odcinku przewyższenie ok. 140 m powoduje, że trzeba mocno podnosić nogi, a dzięki kijom nie musieliśmy chwytać gałęzi, drzew i kępy traw. Po 15 minutach byliśmy na szczycie,
W drodze na Waligórę

uśmiechnięci, uradowani, zadowoleni. Fantastyczna sprawa i każdemu polecam Waligórę, bo wrażenia podejściem gwarantowane.  Szczyt nie należy do widokowych, a właściwie nie widać nic. W czasie trasy za nami wdrapywali się turyści z dzieckiem, które w pewnym momencie mocno rozpaczało, ale ostatecznie dotarło na górę. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy w dół trasą dłuższą, najpierw szlakiem żółtym, a następnie szerokim - niebieskim. Ta trasa liczy ponad 2 km., a zejście zajmuje ok. pół godziny. Po drodze mijaliśmy wielu spacerowiczów i rowerzystów. Trasa bardzo łagodna i może zastąpić ekstremalny szlak na Waligórę. 

Kopalnia melafiru
  W schronisku bardzo miła obsługa, dużo miejsca na zewnątrz z ławkami i stolikami. Lodówka z piwami mile nas zaskoczyła i szybko zaopatrzyliśmy się w regionalne piwa "Za Miastem" o wdzięcznych nazwach, np. Długi Weekend, Radość Życia, Pogoda Ducha oraz serek kozi z przyprawami. Przystawiłem pieczątkę w schronisku i ruszyliśmy w dalszą drogę. Nieopodal podziwiać mogliśmy widoki kopalni melafiru w Rybnicy Leśnej. Melafir to zastygła miliony lat temu lawa wulkanów, która jest nieoceniona w budownictwie kolejowym i drogowym. Złoże w Rybnicy Leśnej należy do najlepszych w kraju i po torach wysypanych melafirem jeżdżą m. in. pociągi Pendolino. Firma należy do niemieckiego koncernu. 
  Naszym celem była Rzeczka, do której mieliśmy ok. 22 km. Po ok. pół godziny, po 11 zaparkowaliśmy pod Sokolicą, na parkingu przy stoku narciarskim, skąd rusza czarny szlak na Wielką Sowę (1015 m n.p.m.). Na płatnym parkingu ogrom samochodów, ale to w końcu 
1 maja - Święto Pracy. Ruszyliśmy początkowo betonowymi płytami do schroniska "Orzeł" i to było najbardziej strome podejście na Wielką Sowę. Po drodze rzesza turystów i niestety końca ich nie było widać. Zalecam wjazd pod same schronisko, gdzie również jest parking. My obawialiśmy się, że będzie zajęty, więc postanowiliśmy zostawić auto na dole. Od schroniska szlak zmienia się w typowo górską nawierzchnię, a podejście bardzo, bardzo łagodne. Miejscami śnieg i lód, miejscami błoto, a po drodze tysiące turystów. Wejście obliczone na 1,15 h (2,7 km) zajmuje normalnym marszem 1 godzinę. 
Widok z Wielkiej Sowy

  Na Wielkiej Sowie ogrom turystów, ogniska i pieczenie kiełbasek, mnóstwo psów, kolejki do straganów, ogólnie duży rwetes. Z Agą wspominaliśmy nasze wejście na Sowę parę lat temu w majówkę i panującą wtedy ciszę. Wystaliśmy chwilę w kolejce na wieżę i mogliśmy podziwiać panoramę Sudetów z wieży widokowej. Pierwotnie wieża została zbudowana w 1886 r. z inicjatywy Towarzystwa Sowiogórskiego. Po wypadku w 1904 r. wieża została zburzona. W 1905 r. odbudowana zyskała patrona w postaci Otto von Bismarcka. Późniejsze nazwy Piłsudskiego i Orłowicza nie przyjęły się. W 2006 r. licząca 25 m wieża przeszła remont.   
  Potem kolejka do pieczątki i szybka decyzja o zejściu.  Droga w dół to tylko przyjemność, a na szlaku mijaliśmy coraz więcej turystów. Niestety niektórzy wybrali się w klapkach, z wózkami dziecięcymi i reklamówkami co zostawiam bez komentarza.

Pieczątka Wielkiej Sowie
 Przed 14 dotarliśmy do schroniska "Orzeł", gdzie postanowiliśmy zjeść obiad. Schronisko zostało wybudowane w 1931 r. przez mistrza krawieckiego Juliusa Dintera. Od 1969 r. do dzisiaj schronisko jest w rękach państwa Dominiaków. Zamówione pierogi, polecane przez gospodarzy, były pyszne i jedzone na tarasie schroniska, skąd rozciągał się widok na miejscowość Rzeczka, nastawiły nas bardzo optymistycznie.  Powoli ruszyliśmy w dół na parking i po 15 wyjechaliśmy do naszej kwatery. Wieczorne karty, delikatna kolacja i odpoczynek przed powrotem do domu.

 W niedzielę 2 maja spakowaliśmy się, zjedliśmy śniadanko i po pożegnaniu miłego gospodarza pensjonatu wyruszyliśmy w powrotną drogę do Włocławka, gdzie zameldowaliśmy się po 13. 
  Bardzo gorąco polecam tę część Polski, gwarantuje fajne przeżycia i atrakcje. Szczególnie wejście na Waligórę utkwi w pamięci każdego, tak jak nam. Ruszajcie na szlak.



Stacja Drogi Krzyżowej Trudu Górniczego

Zabytkowa kopalnia węgla kamiennego w Wałbrzychu

Kompleks Osówka

Panorama Sierpnicy

Na Waligórze

Zima w maju w drodze z Waligóry

Na Wielkiej Sowie

Szlak na Wielką Sowę


Share this:

CONVERSATION