Wycieczka czerwcowa na Podlasie

 Wycieczka czerwcowa na Podlasie.


  Wycieczka na Podlasie z Białowieżą, Hajnówką, Grabarką, była w moich planach od dawna. W 2017 roku zwiedzaliśmy Podlasie południowe, w 2020 r. byliśmy w Białymstoku i Tykocinie. W końcu, w czerwcu 2021 r. udało się zrealizować marzenie.

 Wyjechaliśmy 2 czerwca w środę dwoma busami i dwoma autami z Włocławka ok. 14. Wyruszyły 22 osoby, pełni zapału i ciekawi tego co zobaczymy. Podróż, licząca 415 km minęła szybko i ok. 19 zameldowaliśmy się w gospodarstwie agroturystycznym "Relaks" w miejscowości Orzeszkowo pod Hajnówką. Czekała na nas pani Gienia, która prowadzi agroturystykę na wysokim poziomie, z wspaniałymi potrawami Podlasia. Gorąco polecam !!!      
 Wszyscy zadowoleni rozgościli się w przytulnych pokojach, a wieczór spędziliśmy na wesoło, przy ognisku, z pyszną kiełbaską ogniskową i przy dźwiękach gitary.

  3 czerwca w czwartek, po śniadaniu, o 9 wyjechaliśmy w kierunku Grabarki, tj. jakieś 56 km. Przed 10 weszliśmy do sanktuarium na Grabarkę. Jest 
Krzyże na Grabarce
to miejsce, gdzie od stu­leci podążają prawosławni pielgrzymi. Góra zasłynęła w 1710 r., kiedy epi­demia cholery szalała na terenach Podlasia. We­dług kroniki siemiatyckiej parafii ratunek od choroby znalazło wówczas ok. 10 tys. ludzi. W podzięce Bogu za cud zbudowano na tym miejscu drewnianą kapliczkę Przemienienia Pańskiego. Cerkiew dotrwała do 1990 r, kiedy to podpalona spłonęła doszczętnie. Nowa cerkiew została wyświęcona w 1998 r. 
W 1947r. na Świętej Górze powstał prawo­sławny żeński klasztor św. Marty i Marii, jedyny w Polsce żeński monastyr. Od 2000r na Świętej Górze znajduje się Iwierska Ikona Matki Bożej napisana na Świętej Górze Atos, podarowana na pamiąt­kę 2000 lat chrześcijaństwa. Od setek lat ludzie przychodzą tu z prośbą i modlitwą o pomoc. Zostawiają swoje krzy­że, pod którymi kryją się ich osobiste troski, smutki i radości. Przychodzą, aby tu znaleźć ukojenie, radość, pociechę i wzmocnienie. Sanktuarium z krzyżami robi naprawdę ogromne wrażenie i nastraja do przemyśleń o życiu.

 Ok. 10.30 wyjechaliśmy do miejscowości Mielnik, oddalonej o 12 km. i weszliśmy na taras z widokiem na odkrywkową kopalnię kredy.
Widok na kopalnię kredy w Mielniku

Jest jedyną tego typu kopalnią czynną obecnie w Polsce. Początki eksploatacji kredy w Mielniku datuje się na wiek XVI. Wydobywano ją początkowo do celów budowlanych metodą tzw. "biedaszybów". Aż do roku 1952 było to wydobycie ręczne wykorzystywane wyłącznie dla potrzeb okolicznych mieszkańców. Od połowy XX wieku rozpoczęto eksploatację na skalę przemysłową. Wybudowano również nowoczesny zakład przetwórczy. Dziś roczne wydobycie kredy wynosi około 80 tys. ton. Widok jest przepiękny. 
 Mając trochę czasu wolnego wstąpiliśmy do miejscowej restauracji, gdzie początkowo zostaliśmy przyjęci w dość wyjątkowy sposób przez gospodynię, ale chwilę później obdarzyła nas swoją sympatią.
 Po przerwie pojechaliśmy ok. 2 km. aby wejść na wieżę widokową.
Z wieży widokowej

Mieliśmy trochę zawirowań z odnalezieniem, a potem dojechaniem na miejsce, ale daliśmy radę. 
Solidna drewniana wieża o wysokości 12 metrów (4 piętra) zbudowana na naturalnym wzniesieniu pozwala na oglądanie panoramy okolicy i bardziej odległych terenów. Z jej szczytu rozciąga się wspaniały widok na Dolinę rzeki Bug oraz na okoliczne tereny bogate w ciekawe przyrodniczo gatunki roślin i zwierząt. Nad głowami często przelatują ciekawe gatunki ptaków. Cudowne miejsce.

 Ok. 13 ruszyliśmy do miejscowości Olendry i po przejechaniu ok. 13 km zaparkowaliśmy na parkingu przy Kasztel-iku Korony Podlasia. Jest to kamienny kasztel dumnie wznoszący się wśród lasów w niewielkiej odległości od rzeki Bug.  Z wieży zameczku widać piękno nadbużańskiej przyrody: lasy, łąki a przy dobrej pogodzie można nawet dostrzec most kolejowy na rzece. Kasztelik został zaprojektowany i wzniesiony wyłącznie (!) pracą własnych rąk, przez właściciela terenu na którym stoi, znanego siemiatyckiego społecznika, pana Jerzego Korowickiego.
Kasztel-ik Korona Podlasia
Chociaż wnętrze zamku wymaga wykończenia, autor tego obiektu nie kryje, że ma swoje marzenia… może będzie to sala uroczystości kameralnych, może pokoje gościnne, a może miejsce pokazu walk rycerskich. Już teraz jest tam suszarnia grzybów, grill i stół rycerski. 
Kamienie, z których powstał obiekt to głównie otoczaki i krzemienie – opłukane, rozłupane, z wydobytą przez kwas solny naturalną barwą. Nazwa zamku wzięła się od zdania wypowiedzianego przez zachwyconą turystkę, która widząc go wykrzyknęła te słowa: „Och, jaki piękny kasztelik”. Zachęcam do zwiedzania tego wyjątkowego zameczku.

 O 14.15 wyjechaliśmy do Siemiatycz, oddalonych o 9 km, i weszliśmy na teren Cerkwi pod wezwaniem Narodzenia Matki Bożej i Świętych Piotra i Pawła. 
Cerkiew w Simiatyczach

Pierwotny budynek cerkwi był drewniany, obok niej stała drewniana dzwonnica”. Istniejący obecnie budynek cerkwi zaczęto wznosić w 1865 roku. Budowę obiektu ukończono w 1866 roku. Drewnianą cerkiew, jeszcze wówczas istniejącą, rozebrano. Cerkiew jest budowlą orientowaną, murowaną i malowaną na biały kolor. Składa się z szeregu lokalności o różnych rozmiarach i wysokościach. Nawa główna posiada plan prostokąta i przykryta jest drewnianą kolebką; od wschodu przylega do niej prostokątna część kapłańska z półkolistą absydą i dwoma pomieszczeniami po bokach. Od strony zachodniej do nawy głównej przylega duża prostokątna sień z wejściem na osi budowli. Jak każda cerkiew jest bardzo bogato zdobiona i warto zajrzeć tutaj na chwilę modlitwy.
 Na chwilę zajrzeliśmy na rynek w Siemiatyczach, uzupełniliśmy zapasy w lokalnym sklepiku i ruszyliśmy do Mielnika, naszej zaprzyjaźnionej restauracji, aby zjeść obiad. Niestety ogrom ludzi spowodował zmianę planu i zamówiliśmy obiadek do naszej kwatery na godzinę 18 i ruszyliśmy do Orzeszkowa. 
 Wróciliśmy do naszej kwatery w Orzeszkowie napełnieni wrażeniami z dzisiejszego dnia. Obiadokolacja, przywieziona przez kierowcę, smakowała bardzo, a wieczór upłynął przy śmiesznych historiach i wspomnieniach zakończonych koncertem gitarowym i wokalnym.

  W piątek 4 czerwca, po śniadaniu, wyjechaliśmy ok. 9 do Białowieży, oddalonej o ok. 27 km. O godz. 10 mieliśmy rezerwację przejazdu drezynami na trasie Białowieża Pałac - Białowieża Towarowa - Białowieża Pałac.
Na trasie drezyny 

Drezyny jeżdżą po torach nieczynnej linii kolejowej która biegnie z Białowieży przez Puszczę Białowieską do Hajnówki. Drezyny zostały zaprojektowane w 1817 roku, zaś na torach pojawiły się w 1842 roku dzięki niemieckiemu wynalazcy Karlowi Drais, który nazwał swój pojazd "draisine" - stąd dzisiaj nazwa "drezyna". Dzisiaj drezyny ręczne typu pompa posiadają ławki do siedzenia z oparciem oraz drążek do napędzania. Każda drezyna posiada dwie ławki które łącznie dają około 8 - 10 miejsc siedzących oraz jest od 2 do 4 miejsc stojących do napędzania. Dymanie trasą liczącą ok. 4 km. przyniosło nam niespodziewane wydarzenia. Jedna z naszych drezyn uległa uszkodzeniu i cała grupa musiała wejść na jedną drezynę. Zepsutą drezynę próbowali pracownicy przesunąć na inny tor, ale uszkodzono koło i w końcu drezynę zwaliliśmy do rowu. Jak przygoda to na całego. 
 Po krótkim relaksie w białowieskiej restauracji po 11 przejechaliśmy do Muzeum Przyrodniczo - Leśnego w parku Pałacowym, oddalonego o 3 km. Mieliśmy tu rezerwację wejścia do muzeum w dwóch grupach z dwoma przewodnikami. Przewodnika trzeba zamawiać oddzielnie wśród prywatnych firm. Grzecznie o 11.40 czekaliśmy na przewodników, a tu nic. Szybkie telefony i spóźniony - jeden przewodnik dotarł, co pozwoliło nam wyjątkowo wejść jedną grupą. 
Eksponaty w Muzeum Przyrodniczo - Leśnym

 Najstarsze muzeum w polskich parkach narodowych mieści się w nowoczesnym budynku. Na ekspozycjach prezentowane są zbiorowiska leśne (grąd, ols, łęg, bór sosnowy, borealna świerczyna bagienna), procesy ekologiczne (np. fazy rozkładu drewna) i zjawiska przyrodnicze (np. niezwykłe bogactwo gatunków królestwa grzybów i świata zwierząt). Ukazano również sposoby historycznego użytkowania Puszczy na przestrzeni wieków (sianokosy, bartnictwo, przerób drewna na terpentynę i węgiel drzewny, wąskotorowe kolejki leśne). Muzeum jest bardzo nowoczesne i powinno być zdecydowanie miejscem obowiązkowym każdej wycieczki, bo gwarantuje wspaniałe wrażenia. 
  Ok. 13 przejechaliśmy 6 km. do Rezerwatu pokazowego ŻubrówPierwszym krokiem do restytucji żubra w Polsce w warunkach naturalnych było utworzenie w 1929 r. zwierzyńca dla tych zwierząt. Usytuowany on został przy drodze łączącej Białowieżę z Hajnówką. Nowo zbudowany zwierzyniec o powierzchni 22 ha był podzielony na 3 zagrody - jedną dużą i dwie małe. W jednej z małych zagród umieszczono sztuki pokazowe, które turyści mogli oglądać ze specjalnej trybuny. W 1932 r. rezerwat powiększono przez dobudowanie dużej 37 hektarowej zagrody, przeznaczonej dla żubrów czystej krwi. 
W zagrodzie żubrów

Wojna w 1939 r. zastała w Białowieży 16 szt. żubrów, z tego 3 linii białowieskiej i 13 linii białowiesko-kaukaskiej. W czasie działań wojennych zwierzęta ocalały i na koniec 1944 roku w białowieskim rezerwacie przebywało 17 żubrów. Obecny rezerwat pokazowy żubrów o pow. 27,9 ha początkowo był miejscem restytucji tarpana leśnego. Od chwili zaniechania w tym rezerwacie prac nad restytucją tarpanów i utworzenia w 1955 r. zagrody dla żubrów rezerwat ten spełnia rolę obiektu turystycznego. W 1951 r. zbudowano nowy rezerwat, bezpośrednio przylegający do pokazowego, o pow. 43,12 ha, który stanowi zaplecze dla rezerwatu pokazowego. Funkcjonowanie rezerwatu przerwał na ok. 10 lat remont kapitalny, a ponownie rezerwat został udostępniony turystom w grudniu 1988 r. W rezerwacie, w warunkach zbliżonych do naturalnych, eksponowane są żubry, koniki polskie typu tarpana, łosie, jelenie, sarny, dziki, żubronie (krzyżówka żubra z bydłem domowym), wilki i ryś. Pogoda nam dopisywała i spacerowanie wśród dzikiej zwierzyny to sama przyjemność. Wielka to atrakcja nie tylko dla dzieci. My również bawiliśmy się przednie. Bardzo zachęcam do odwiedzenia tego rezerwatu.
 Po 14 wyjechaliśmy do miejscowości Budy, aby po przejechaniu 11 km. zasiąść w regionalnej gospodzie Białowieskie Sioło - Karczma Osocznika. Wcześniej zarezerwowałem dla naszej ekipy miejsca w karczmie, bo jest bardzo oblegana. W skład sioła wchodzą 4 domki o przepięknej miejscowej architekturze wewnątrz komfortowo urządzone, które można wynająć. Obiekt powstał z myśli i czynu Sergiusza Niczyporuka, miłośnika i kustosza miejscowej kultury, tradycji i historii. Od 20 lat dobrym Duchem Sioła jest Pani Maria Niczyporuk – kustosz miejscowej tradycji, twórczyni niepowtarzalnych smaków potraw serwowanych w karczmie np. soljanka bojarska – tradycyjna zupa rosyjska, oparta na mięsie, esencjonalnych przyprawach, kaparach i oliwkach, różnego rodzaju pierogi, pielemieni i wareniki, kiszka mięsna i babka ziemniaczana, towkanica puszczańska, namazucha – czyli tradycyjny smalczyk podawany w kiszonym ogórkiem oraz chlebem.
W Karczmie Osocznika

 Bez względu na to kto jak  smacznie gotuje, warto zajrzeć i skosztować kapitalnych potraw, a przy okazji również regionalnych nalewek. Uczta dla podniebienia !!
  Ok 17 wyruszyliśmy do naszego domku, a po krótkim odpoczynku spotkaliśmy się na wspólne biesiadowanie do późnych godzin nocnych z towarzyszeniem ukulele. U niektórych niespodziewanie objawiły się zdolności muzyczne, czym nawet sami byli zdziwieni. 

  W sobotę 5 czerwca raniutko wyjechałem z Tomkiem do Hajnówki, na stację kolejki wąskotorowej, aby kupić bilety. W ciągu dnia są tylko dwa kursy, o 10 i 14, a chętnych bardzo dużo. Istniała obawa, że liczba podróżnych będzie ograniczona, stąd decyzja o wcześniejszym zakupie biletów na kurs o 14. 
 Po śniadaniu wyjechaliśmy o 9 do Hajnówki, odległej o 11 km. O 9.15 weszliśmy do Parku Miniatur Zabytków Podlasia. 
W Parku Miniatur Zabytków Podlasia

W Parku zobaczyć można charakterystyczną dla regionu kolorową architekturę drewnianą, obiekty sakralne, pałace oraz  rekonstrukcje nieistniejących już budowli. Miniatury zostały wykonane w skali 1:25. Każda z makiet jest opatrzona tabliczką informacyjną z krótką historią zabytku oraz mapką lokalizacyjną oryginalnej budowli na terenie województwa podlaskiego. Makiety z miniaturami zabytków Podlasia rozmieszczono na obszarze około 0,7 ha. Ekspozycje ulokowano pomiędzy wygodnymi alejkami, wokół zieleni traw i roślin ozdobnych oraz oczka wodnego.

W Parku zobaczyć można między innymi: Białowieża Towarowa – dworzec kolejowy, Puchły - Cerkiew Prawosławna, Białowieża - kościół parafialny, Ratusz - Bielsk Podlaski, drewniane domy z bogatą ornamentyką w Krainie Otwartych Okiennic, Ciechanowiec - Młyn Wodny, Narewka - Cerkiew Prawosławna, Rekonstrukcja Pałacu Carskiego w Białowieży, Letnia Rezydencja Jana Klemensa Branickiego w Choroszczy, Meczet w Kruszynianach.

  Przed 10 dojechaliśmy do Muzeum Kowalstwa i Ślusarstwa, do którego dzieliły nas ok. 3 km. To prywatne muzeum istnieje od 25 lipca 2003 r. Powstało z inicjatywy Pana Stanisława Mierzwińskiego na bazie rodzinnej kuźni, założonej w 1927 r. Chciał w ten sposób nie tylko kultywować rodzinne tradycje, ale także pokazać, jak wyglądała praca wiejskiego kowala, zaliczanego dawniej do elity rzemieślników.
W kuźni

Pan Stanisław – „ostatni z rodziny kowali hajnowskich”, zgromadził kilkaset eksponatów. Są tu różne narzędzia, wyroby i urządzenia kowalskie, maszyny rolnicze, modele pieców, urządzenia niezbędne do wytopu żelaza z rud darniowych, żużle po piecowiskach z okresu prehistorycznego, maszyny i urządzenia rolnicze. Na uwagę zasługuje zestaw podków końskich na różne pory roku i buty dla konia zakładane do chodzenia po bagnistym terenie. Zbiory ogółem liczą 586 sztuk. Zbiór muzealiów jest darowizną dziadków i pradziadków, niektóre eksponaty są wypożyczone z innych muzeów. Opowiadania pana Stanisława, okraszone humorem i niezwykłą elokwencją, wprawiły nas w dobry nastrój. 
 Na podwórku obok kuźni znajduje się miniaturowy model starożytnego pieca hutniczego, tzw. dymarki, gdzie można prześledzić cały proces wytopu żelaza. Na zapleczu muzeum mieści się nadal działająca kuźnia, w której pan Stanisław urządza pokazy kucia. Oczywiście mogliśmy popróbować swoich sił w kuciu młotkiem rozgrzanego do czerwoności żelaza. Bardzo polecam wizytę u pana Stanisława. Ciekawa lekcja kowalstwa i ślusarstwa.
 

 Przejechaliśmy ok. 1,5 km. do restauracji Babushka Bistro, gdzie zjedliśmy pyszny 
obiadek. Na dworzec mieliśmy 1 km. więc mogliśmy spokojnie smakować regionalnych potraw. 
 Krótki spacer po Hajnówce i wreszcie jesteśmy na dworcu. Przed 14 wsiadamy do Kolejki Wąskotorowej Leśnej, która jedzie na trasie Hajnówka - Topiło - Hajnówka.  
W kolejce wąskotorowej

 Niegdyś po torach wybudowanych przez Niemców w okresie I Wojny Światowej transportowano drewno, a dziś odbywają się tutaj wycieczki turystyczne. To wspaniała okazja, aby z okien wagoników zobaczyć Puszczę Białowieską z całkowicie innej perspektywy. Warto również wyjrzeć przez okno podczas przejeżdżania przez rzekę Leśną, ponieważ widoki są przepiękne. Długość trasy wynosi 11 km, a czas przejazdu w jedną stronę to około 1 godziny, z godzinną przerwą na stacji docelowej. We wsi Topiło dostępne jest miejsce na urządzenie pikniku, a także znajduje się tu miniskansen kolejki. Dla osób lubiących faunę i florę przygotowano ścieżkę edukacyjno-przyrodniczą "Leśne osobliwości",  która prowadzi wokół stawów. Można zjeść dobry podwieczorek i wypić regionalne piwo.
 Podróż jest wspaniałą wyprawą i godzina jazdy mija błyskawicznie. Z okien wąskotorówki widać puszczę, zieleń, ostępy, mokradła. Zieleń bije w oczy różnymi odcieniami. Moim zdaniem to obowiązkowy punkt programu wycieczki na Podlasie. Naprawdę warto!

  O 17.30 wyjechaliśmy do naszej kwatery w Orzeszkowie, oddalonej o ok. 9 km. O 18 czekała na nas umówiona kolacja sporządzona przez panią Gienię, z babką ziemniaczaną i pierogami na czele. Wow, co za uczta. Palce lizać. Ostatni wieczór spędziliśmy bardzo grzecznie, zmęczenie dało się we znaki i odpoczynek przed podróżą był wskazany.
  6 czerwca, w niedzielę, obudziło nas słoneczko i świadomość, że czas się żegnać z Podlasiem. Śniadanie i pakowanie przebiegło bardzo sprawnie i ok 10 wyjechaliśmy do Włocławka. Do domku dotarliśmy ok. 15. 
  Podsumowując naprawdę warto tu przyjechać, nie tylko dla nasycenia oczu widokiem wspaniałych darów natury, obejrzenia cudownych miejsc, ale również zweryfikowania stereotypów zacofanej ściany wschodniej. To co uderzało nas to przede wszystkim piękne wsie i miasteczka, niezwykły porządek w obejściach gospodarstw, ogrom drewnianego budownictwa w bardzo dobrym stanie, życzliwość ludzi, cisza i spokój wieczorem. Zachęcam wszystkich do zwiedzania Podlasia. Gwarantuję, że nie zawiedzie nikogo.




Białowieskie Sioło

W Rezerwacie żubrów

W Muzeum Przyrodniczo-Leśnym

Na drezynie


U kowala
Białowieża z kolejki




Kasztel

Park Miniatur





Z widokiem na kopalnię kredy


W karczmie Osocznika





W cerkwi w Siemiatyczach







Share this:

CONVERSATION