Wycieczki weekendowe - krakowsko-sandomierska.

Wycieczka krakowsko - sandomierska.

  Ta wycieczka z sierpnia 2012 roku jest inna niż wszystkie dotychczasowe, ponieważ nie jest weekendowa, to po pierwsze. Po drugie jest to wycieczka rodzinna, którą odbyliśmy z Agnieszką i Olą. Wykorzystaliśmy przyjazd na ślub i wesele Kasi i Tomka, zostaliśmy w Krakowie dłużej, korzystając z gościny naszej kochanej cioci Bogusi i dzięki temu zobaczyliśmy cudowne okolice Krakowa i Sandomierz.

  20 sierpnia w poniedziałek wyjechaliśmy ok. 9 do Tyńca, mając do przejechania 18 km. Zwiedzanie z przewodnikiem "Opactwa benedyktynów w Tyńcu" jest o pełnych godzinach i zajmuje godzinę. Ten najstarszy klasztor w Polsce, gdzie Benedyktyni zawitali w XI wieku, był miejscem osadnictwa 1000 lat p.n.e.

Dziedziniec w Tyńcu

W opactwie
Zachowane fundamenty romańskie z XI/XII wieku z jednej strony, gotycka rozbudowa z XIV wieku, a następnie barokowe sklepienia czynią to miejsce niezwykle cennym obiektem architektonicznym. Zniszczone opactwo pożarem w 1831 r., zostało odbudowane po zakończeniu II wojny światowej. Obecnie jest tu bogata promocja i sprzedaż produktów benedyktyńskich, a panorama ze wzgórza tynieckiego pozostawia niezapomniane wrażenie.




  Z Tyńca pojechaliśmy do Oświęcimia, a pokonując 55 km. parkowaliśmy wśród setek samochodów przed "Muzeum Auschwitz - Birkenau", byłym niemieckim nazistowskim obozem koncentracyjnym i zagłady.
Muzeum utworzone w 1947 roku to miejsce pamięci dwóch części byłego obozu: Auschwitz i Birkenau. KL Auschwitz był największym z nazistowskich obozów koncentracyjnych i ośrodków zagłady, gdzie życie straciło ponad 1,1 mln ludzi. Nie sposób pisać o komorach, piecach, barakach i karcerach, dlatego uważam, że każdy powinien je zobaczyć.

  Do Krakowa wróciliśmy późnym popołudniem, mając do przejechania 70 km.

  We wtorek 21 sierpnia wybraliśmy się do "Sandomierza", oddalonego o 165 km., zabierając w podróż moją mamę, która dała się namówić kwestią zobaczenia miasta serialowego księdza Mateusza.
Uroku tego miasta nie trzeba mocno zachwalać. Przede wszystkim cudowny rynek, z kamienicami gotyckimi, barokowymi, których nazwy dają nam możliwość potwierdzenia jak wiele kultur przewinęło się przez to miasto. W tym miejscu można siedzieć godzinami.

  My, po dłuższej chwili delektowania się widokiem i atmosferą rynku, udaliśmy się na zwiedzanie "sandomierskich lochów". Podobno podziemia ciągną się do Baranowa Sandomierskiego. Wielokrotne katastrofy budowlane stały się początkiem utworzenia Podziemnej Trasy Turystycznej, udostępnionej w 1977 roku o długości 470 m. W 2007 roku trasę wydłużono, najgłębsza komora jest 12 metrów pod ziemią, a z lochami jest tak dużo legend, że przewodnicy mają co opowiadać.

  Po obiedzie udaliśmy się na zwiedzanie "Zamku Sandomierskiego".
W Sandomierzu
Zbudowany przez Kazimierza Wielkiego wiele razy zmieniał styl architektoniczny. Zniszczony przez Szwedów w 1656 roku, od XVIII wieku pełnił rolę budynku użyteczności publicznej, np. Austriacy utworzyli tu sąd i więzienie. Obecnie zamek prezentuje się bardzo okazale i jest siedzibą Muzeum Okręgowego z bardzo bogatymi zbiorami historii i kultury ziemi sandomierskiej.





  Z zamku weszliśmy na Wzgórze Świętopawelskie, gdzie znajduje się wejście do "Wąwozu Królowej Jadwigi".
W wąwozie

Wąwóz
Wąwóz lessowy powstał w wyniku erozji wodnej i ma długość 500 m. Ściany wąwozu miejscami są bardzo strome, sięgają 10 m, porośnięte są klonami, lipami, wiązami, akacjami. Wąwóz jest miejscem spacerów mieszkańców i turystów, a my byliśmy świadkami sesji zdjęciowej pary nowożeńców.




  Po zejściu nad Wisłę i spacerze wzdłuż rzeki zdecydowaliśmy się na powrót do Krakowa, chociaż bardzo chciałoby się zostać.


  W środę po śniadaniu wyjechaliśmy do "Niepołomic", które leżą 18 km. od Krakowa. Ok. 10 weszliśmy do zamku królewskiego zwanego "drugim Wawelem".
Przed zamkiem w Niepołomicach
Mały Wawel
Zbudowany przez króla Kazimierza Wielkiego miał pełnić funkcję obronną i był pieczołowicie rozbudowywany i przebudowywany przez Jagiellonów. Znalazł tu schronienie dwór królewski w okresie epidemii ospy, a królowa Bona usytuowała obok zamku przepiękne włoskie ogrody.
Zamek niszczony przez Szwedów, Austriaków i Niemców pełnił role mieszkaniowe, magazynowe i publiczne. Renowacja w latach 90 -tych przyniosła efekt w postaci nowoczesnego hotelu i centrum konferencyjnego, gdzie odbywają się koncerty, recitale, pokazy rycerskie. W zamku warto obejrzeć eksponaty myśliwskie i łowieckie Muzeum Przyrodniczego, a szczególnych wrażeń przynosi spacer po ogrodach.

  Z zamku, mając ok. 30 km do przejechania, ruszyliśmy w stronę miejscowości Dobczyce, aby zwiedzić "zamek królewski nad zaporą Jeziora Dobczyckiego". Zamek usytuowany na stromej górze u podnóża rzeki Raba był twierdzą niezwykle trudną do zdobycia. Mimo obronnego charakteru dbano o bogactwo form architektonicznych, o czym świadczą piece kaflowe, posadzki, nadproża.
Dobczyce
Ocalałe relikty z wykopalisk tej monumentalnej budowli można oglądać w skansenie przy zamku. Z tarasów zamku rozciąga się piękny widok na jezioro Dobczyckie
Widok na zaporę
które powstało w 1986 roku jako sztuczny zbiornik wody dla Krakowa, a sama zapora ma wysokość 30 m i ponad 600 m długości.

  Do następnej miejscowości - "Lanckorona" - mieliśmy z Dobczyc ok. 35 km. W miasteczku, a szczególnie w rynku zakochaliśmy się od pierwszego wrażenia.  
Rynek w Lanckoronie

"Rynek"powstał w XIV wieku, a z każdego rogu odchodziła jedna ulica. Dziś niestety ta zabudowa została zatarta wytyczeniem innych ulic. Domy pochodzą z początków 2 połowy XIX wieku i są niezwykle malownicze. Posiadają wystające okapy oraz zewnętrzne piwnice, a w większości są malutkie galerie. I najważniejsze - rynek jest bardzo pochyły.
Lanckorona

Spacerując z rynku w kierunku wzgórza, doszliśmy do "ruin zamku" z 1 połowy XIV wieku autorstwa
Na ruinach

Ruiny zamku
Kazimierza Wielkiego. Będąc m.in. siedzibą rodu Lanckorońskich, najważniejszą rolę pełnił w czasie konfederacji barskiej. Obecnie oglądać można resztki dwóch wież oraz fragmenty murów zamkowych.
Po spacerze zapraszam do przytulnej i uroczej restauracji Arka, leżącej blisko rynku.

  Do Krakowa z Lanckorony jest 40 km.




  23 sierpnia, w czwartek ruszyliśmy z Krakowa w stronę słynnej "Pustyni Błędowskiej". Po 45 km. dojechaliśmy do miejscowości Chechło i dzięki miejscowym, przyjaźnie nastawionym ludziom, dotarliśmy do Pustyni Błędowskiej od strony mniej znanej, a co za tym idzie bardziej pustynnej.
Na pustyni
Na Błędowskiej
Zalesiona część pustyni
Pustynia Błędowska nie jest pustynią w sensie klimatycznym, ale mimo to stanowi ewenement na skalę światową. Powierzchnia piasków wynosi 32 km kw., długość 9 km, a szerokość 4 km. Na Polskiej Saharze możemy być świadkiem fatamorgany, delektować się widokiem doliny Białej Przemszy i zobaczyć schrony z czasów II wojny światowej. Był tu m.in. poligon dla wojsk Lufwaffe, które próbowało pociski V1. Obecnie korzystają z pustyni komandosi do skoków spadochronowych, a jedyny punkt widokowy z wieży w Kluczach został zamknięty.



  Z terenów pustynnych przejechaliśmy 8 km do Olkusza, gdzie znajduje się "Muzeum Afrykanistyczne",
W Olkuszu
Nakrycia głowy z Afryki
W afrykańskim namiocie
które powstało dzięki darowiznom wielu osób podróżujących z okolic Olkusza po Afryce. Z  ciekawością oglądaliśmy eksponaty przedstawiające życie codzienne plemion afrykańskich oraz sztukę i malarstwo Afryki.

Obok znajduje się kolekcja minerałów Ziemi Olkuskiej i skamieniałości Jury Krakowsko - Częstochowskiej, które również warto obejrzeć.

  Z Olkusza powrót do Krakowa to odległość jedynie 40 km.

  Opisana wycieczka, trwająca 4 dni może być wykorzystana w długi weekend majowy, a przy okazji zachęcam do zwiedzania fantastycznego "Podziemnego Rynku", gdzie spacerując między Sukiennicami i kościołem Mariackim kilka metrów pod ziemią dotykamy średniowiecznego miasta. Zapraszam także do obejrzenia "Fabryki Emalia Oskara Schindlera"
Fabryka Schindlera
Fabryka emalii
przy ul. Lipowej 4, miejsca ratunku dla ponad tysiąca Żydów.



 

Share this:

CONVERSATION