Majówka na Mazurach.
Długi weekend majowy do doskonały czas na wyjazd i zwiedzanie Mazur . Wycieczka, o której piszę ten post, odbyła się w 2011 roku, ale myślę, że niewiele przez 5 lat zmieniło się w opisywanych obiektach.
Wyjechaliśmy 30 kwietnia przed południem udając się do miejscowości "Kruklanki", oddalonej od Włocławka o ok. 310 km. Dojechaliśmy do naszego pensjonatu w porze obiadowej. Pensjonat to domek w centrum miasteczka, czysty i schludny, z parkingiem na auta, miejscem na ognisko. Pokoje zadbane,a dostęp do przytulnej kuchni pozwolił nam zjeść obiad. Pensjonatem zarządza córka pani Mikuły, która jest właścicielką dużego ośrodka wypoczynkowego "Żabinka". Kilka lat wcześniej byłem w tym ośrodku i również polecam.
Popołudniu wybraliśmy się na spacer do Kruklanek zachęcani przez właścicielkę, aby obejrzeć "złamany most". To co ujrzeliśmy zaparło nam dech w piersiach.
 |
Złamany most |
 |
Grądy Kruklaneckie |
Niewiele jest tak cudownych miejsc, szczególnie o zachodzie słońca, a do tego gdy sprzyja pogoda. Most "Grądy Kruklaneckie" zbudowano w 1908 roku i łączył Kruklanki z Oleckiem koleją, jedną z najdłuższych na Mazurach. Podczas II wojny światowej zaminowany przez Niemców, dziwnym trafem nie został wysadzony.
 |
Na moście |
Zrobili to mieszkańcy miasteczka we wrześniu 1945 roku, aby zapobiec grabieży Sowietów. Obecnie most spełnia rolę romantycznych spotkań zakochanych.
Rankiem, 1 maja, po śniadaniu wyjechaliśmy w stronę Węgorzewa i po 30 km. dojechaliśmy do
"Mamerek".
 |
Z Mamerek |
 |
Na bunkrze |
Jest to najlepiej zachowany kompleks bunkrów niemieckich budowany w latach 1940-1944. Jest tu 30 bunkrów żelbetonowych z super atrakcją - bunkrem "gigantem", jakie budowano dla Adolfa Hitlera. Nazistowski przywódca odwiedził Mamerki w 1941 roku wraz z Mussolinim.
Bunkry są dostępne do zwiedzania, a z wieży widokowej rozciąga się widok na Mamry i okolice.
Z Mamerek ruszyliśmy ok. 8 km. w stronę Leśniewa Górnego, gdzie można zobaczyć ogromną
"śluzę wodną". Idąc w stronę śluzy od parkingu, wzdłuż Kanału Mazurskiego, podziwiać można efekty budownictwa wodnego bobrów. Śluza jako jeden z elementów Kanału Mazurskiego, którego budowę rozpoczęto przed I wojną światową, ma głębokość 21 m, szerokość 7,5 m, a długość 46 m.
 |
W śluzie |
 |
Śluza |
Legenda mówi o przeznaczeniu śluzy do transportu łodzi podwodnych budowanych w Mamerkach. Obecnie śluza, usytuowana w lesie służy rekreacji, można tam jeździć na tyrolce i błądzić w parku linowym.
Z Leśniewa udaliśmy się w stronę
"Wilczego Szańca" do Gierłoży, tj. ok. 25 km. Tajna kwatera Hitlera, usytuowana w centrum Mazur, robi niesamowite wrażenie.
 |
Wilczy szaniec |
 |
W ruinach bunkra |
 |
Ruiny bunkrów |
Ogromna liczba turystów trochę przeraża, ale podczas zwiedzania te tłumy gdzieś znikają. Nie rezerwuje się przewodnika, tylko trzeba czekać, aż ktoś zakończy oprowadzanie wycieczki i rozpoczynamy spacer. "Miasteczko w lesie" liczy ponad 200 budynków, lotniska, elektrownię, dworzec kolejowy, wodociągi itp. Miejsce jest ważne nie tylko ze względu na wielkość i ilość, ale również z powodu decyzji,jakie tu zapadały. Rozmawiano tutaj o obozach koncentracyjnych, jeńcach wojennych i zbrodniach. Wreszcie tu miał miejsce jeden z najbardziej spektakularnych zamachów na Hitlera. Mimo zniszczonych budynków i walących się bunkrów, naprawdę warto tutaj być.
Z Gierłoży wyjechaliśmy do Giżycka, gdzie dotarliśmy po ok. 30 km. Weszliśmy na
"wieżę ciśnień" w Giżycku, zbudowaną w 1900 roku.
 |
Wieża ciśnień |
 |
Giżycko z wieży |
Ta wieża jako obiekt hydrotechniczny służyła aż do 1996 roku. Z wieży rozciąga się przepiękny widok na jezioro Niegocin i Giżycko. Właściciel prywatny zadbał o restaurację, gdzie można zjeść smaczne ciasta i napić się dobrej kawy. Jest również sklepik z pamiątkami.
Wieczorem wróciliśmy do pensjonatu, a po kolacji spędzaliśmy czas przy ognisku. Pogoda niestety zepsuła się i zaczęło rozbić się coraz zimniej, nam to jednak nie przeszkadzało i rozmawialiśmy do późnej nocy, a nawet znaleźli się odważni do skakania przez ognisko.
2 maja po śniadaniu wczesnym rankiem wyjechaliśmy do Świętej Lipki, ponieważ mieliśmy do przejechania 60 km.
"Sanktuarium w Świętej Lipce" jest miejscem pielgrzymek od średniowiecza. Ale jest to również obiekt o najwspanialszym przykładzie budowli późnego baroku.
 |
Organy w Świetej Lipce |
 |
Polichromia |
Rzeźby, malowidła na ścianach, złocenia, a przede wszystkim organy robią wrażenie na każdym. Z przykrością jednak obserwowaliśmy zachowanie duchownych, którzy z lekceważeniem potraktowali Polaków po wejściu turystów niemieckich. Podczas naszej wycieczki sanktuarium znajdowało się na etapie renowacji, stąd praktycznie całość świątyni osłaniały z zewnątrz ochronne siatki.
Z Świętej Lipki udaliśmy się do Reszla, mając tylko 7 km. do
"krzyżackiego zamku".
 |
Zamek w Reszlu |
Budowę zamku w Reszlu rozpoczęli Krzyżacy w 1241 roku. Po II pokoju toruńskim w 1466 roku, kiedy Warmię wcielono do Polski, stał się własnością biskupów warmińskich. Częstym gościem był tutaj Mikołaj Kopernik.
 |
Wewnątrz zamku |
 |
Dziedziniec |
Przekształcony w rezydencję myśliwską, potem więzienie, a następnie oddany gminie ewangelickiej, stracił na znaczeniu. Dzisiaj jest tu hotel z restauracją i galeria. Wewnątrz, w piwnicach zamku, znajduje się sala z niewielką ilością przyrządów do tortur, a salę tę można wynająć na wszelkie imprezy rozrywkowe.
Z Reszla udaliśmy się na północ, a pogoda nie rozpieszczała. Temperatura sięgająca 5 stopni mało wspólnego miała z majówką. Drogę liczącą ok. 90 km. umilały nam wspaniałe krajobrazy oraz widoki,
 |
Mazurski krajobraz |
które tylko na Mazurach.
Ok. 14 dotarliśmy do Rapy, miejscowości nad granicą z Rosją, a naszym celem była budowla rodem z Egiptu.
"Grobowiec - piramida" powstała w 1811 roku z inicjatywy barona von Fahrenheit'a.
 |
Ścieżka do piramidy |
 |
Rapa |
Miejsce to przecinają trzy linie silnego promieniowania geomagnetycznego, a działanie energii w grobowcu wzmacnia nachylenie sklepienia pod kątem identycznym jak w piramidach egipskich i podstawa z kamienia polnego. Piramida ma wysokość 15,9 m, a bok podstawy 10,4 m - są to proporcje masońskie. W grobowcu są zmumifikowane zwłoki rodziny barona, jednak niekompletne, ponieważ zostały brutalnie zniszczone przez Sowietów, szukających tu skarbów. Do dziś nie wyjaśniono, jak zwłoki uległy mumifikacji. Teren jest uporządkowany, jest parking, a do piramidy prowadzi piękna alejka. Niedaleko Rapy jest gospoda, gdzie podają najlepsze kartacze o pokaźnej wielkości, o czym przekonaliśmy się zamawiając wcześniej zupę, co spotkało się ze zdziwieniem kelnerki.
Po obiedzie wyruszyliśmy dalej na wschód i po 50 km. stanęliśmy pod
"akweduktami w Stańczykach". Jedne z najwyższych w Polsce o wysokości 36 m i długości 200 m prezentują się wspaniale.
 |
Stańczyki |
 |
Pod akweduktami |
Filary ozdobione są elementami wzorowanymi na rzymskich, a akwedukt służył jako kolejowy do 1943 roku, kiedy to pociąg przewoził turystów, grzybiarzy, wędkarzy i narciarzy.
 |
Na akwedukcie |
 |
Na akwedukcie |
Sowieci rozebrali tory w 1945 roku i dzisiaj akwedukty oprócz atrakcji turystycznej służą amatorom ekstremalnych doznań do skoków bungee i tyrolki.
 |
Skok na bungee |
Prószący śnieżek przyspieszył decyzję o wyjeździe do pensjonatu, do którego mieliśmy ok. 80 km.
Po śniadaniu, w święto konstytucyjne, spakowani i najedzeni ruszyliśmy w drogę powrotną.
 |
W Olsztynie |
Na dłuższą chwilę zajrzeliśmy jeszcze do Olsztyna, gdzie spotkaliśmy się z
"Mikołajem Kopernikiem". Na rynku mogliśmy chwilę posiedzieć w bardzo sympatycznej restauracji filmowej - "Awangarda Bis". W towarzystwie Flipa i Flapa, Marylin Monroe czy Charlie Chaplin'a można tu obejrzeć filmy, nie tylko najnowsze, a w menu znajdują się drinki i kawy filmowe np. Tramwaj zwany pożądaniem, Mężczyźni wolą blondynki lub Pół żartem pół serio. Bardzo polecam.
Do Włocławka mieliśmy już tylko 190 km., a minęły błyskawicznie, gdyż w drodze wspominaliśmy nasze cudowne Mazury.
CONVERSATION