Wycieczki weekendowe - Wągrowiec i okolice

Wycieczka do Wągrowca.

  Do Wągrowca wyjechaliśmy 21 marca 2014 r, w piątek ok 16. Po przejechaniu 150 km w dobrych humorach zameldowaliśmy się w "kwaterach prywatnych" w Wągrowcu
na ul. Palińskiego. Nie szukałem noclegu poza miastem, ponieważ większa część zwiedzania sobotniego znajdowała się w Wągrowcu i nie musieliśmy używać do popołudnia samochodów.
  Po śniadaniu w sobotę o 10 wyruszyliśmy pieszo do Łazisk, a jest to w zasadzie dzielnica Wągrowca, oddalona od naszej kwatery o jakieś 2 km. Spokojnym spacerkiem dotarliśmy do "grobowca rotmistrza Łakińskiego" w kształcie piramidy. Rotmistrz to żołnierz napoleoński, odznaczony Virtuti Militari, który miał ogromny wkład w rozwój Wągrowca zostawiając dość ciekawe zapisy w swoim testamencie.












  Grobowiec znajduje się w lasku, jest zadbany, a niedaleko znajdują się stoły i ławki drewniane, gdzie można odpocząć.





  Następnie udaliśmy się w kierunku miasta ul. Gnieźnieńską i po 2 km dotarliśmy do tzw. "Bifurkacji czyli skrzyżowania rzek". Płynące przez Wągrowiec Wełna i Nielba krzyżują się, nie łączą swoich wód i płyną, każda w swoją stronę.
  Jest to hydrologiczny ewenement na skalę światową i trzeba przyznać, że władze miasta zadbały o to miejsce: są więc ławki, alejki, oświetlenie, pomosty. Warto tutaj dotrzeć i zobaczyć ten cud.

  Dalej idąc ulicą Gnieźnieńską dotarliśmy do centrum Wągrowca, gdzie czekał na nas przewodnik z "Ochotniczej Straży Pożarnej". Weszliśmy na wieżę OSP, gdzie znajdował się taras widokowy i obejrzeliśmy piękną panoramę miasta. Zwiedziliśmy również Izbę Tradycji Pożarnictwa OSP w Wągrowcu, czyli sprzęt, umundurowanie galowe i bojowe oraz pojazdy strażackie. 

  Po obiedzie dotarliśmy do kwatery na lekki odpoczynek. Jednak już po 15 wyjechaliśmy w stronę Gołańczy i po przejechaniu 15 km dotarliśmy do "schronów obserwacyjno - bojowych" z 1939 roku w okolicach Laskownicy i Gołańczy. Obiektów w tym rejonie jest kilkadziesiąt, do niektórych nie było nam łatwo trafić i parę razy błądziliśmy, mimo dość dokładnych map.

  2 km od Gołańczy na jeziorem znajdują się ruiny "zamku piastowskiego" z XIV wieku. Zamek jest w rękach prywatnych, ale z zewnątrz można go obejrzeć.






  Zamek ma dobrze zachowaną 20 - metrową wieżę, która jako miejsce mieszkalne, jak na średniowiecze, była obiektem bardzo nowoczesnym. Posiadała system kanalizacji i ogrzewania ciepłym powietrzem. Miejsce jest urokliwe przede wszystkim ze względu na jezioro, które o zachodzie słońca przynosi romantyczny nastrój.






  Ok 19 dotarliśmy do miejsca naszego nocowania, a po kolacji graliśmy w nieśmiertelne Taboo. Dyskusja jaka wywiązała się przy okazji pozwoliła zrobić nieoczekiwaną karierę niebieskiej, moherowej beretce.Do słuchu leciała muzyczka z musicalu "Chicago".



  Po śniadaniu o 10.30 wyjechaliśmy do Tarnowa Pałuckiego, położonego 6 km od Wągrowca. Znajduje się tam najstarszy w Polsce drewniany kościół. Najstarsze drewno zużyte do budowy konstrukcji pochodzi z II połowy XIV wieku. "Kościół św. Mikołaja" posiada wspaniałe polichromia oraz malowidła na ścianach, całość robi naprawdę niesamowite wrażenie.
  Niesamowity zbieg okoliczności, a tak naprawdę poznanie kilku postaci ważnych dla tej miejscowości, spowodował, że załapaliśmy się na przejażdżkę bryczkami po okolicy. Niezaplanowana atrakcja wycieczki.











  Przed 12 wyjechaliśmy do Żnina, do którego mieliśmy ponad 30 km. O 12.45 wsiedliśmy do zarezerwowanej tylko dla nas Kolejki wąskotorowej i pojechaliśmy do Wenecji bydgoskiej.
  W Wenecji zwiedzaliśmy "Muzeum Kolei Wąskotorowej" - jeden z największych w Europie skansenów kolejowych. Oglądaliśmy kilkanaście parowozów z najstarszym z 1899 r. oraz wagony towarowe, pasażerskie, budkę dróżnika i żuraw wodny.


















  Kolejką wróciliśmy do Żnina, a stąd po obiedzie ruszyliśmy w stronę rodzinnego Włocławka, mając do przejechania tylko 110 km.

Share this:

CONVERSATION